środa, kwietnia 18, 2007

Kiedy robimy warsztaty - robimy performance - wywiad z Angeliką Fojtuch i BBB Johannesem Deimlingiem


Modelator: Pierwszą edycję warsztatów PORT PERFORMANCE zrobiliście w Gdańsku, gdzie odbyła się druga?

Angelika Fojtuch: Druga edycja miała miejsce w Estonii, między piątym a piętnastym stycznia, w dwóch portowych miastach – Tallinie i Parnu. Zaczęliśmy w Tallinie, gdzie spędziliśmy pięć dni, poczym pojechaliśmy do Parnu.

M: Zmieniacie miasta waszych warsztatów. Dlaczego idea podróżowania jest dla was tak ważna?

A.F:
Każde miejsce posiada inny wymiar kulturowo-historyczny. Jest to istotne, aby tę różnorodność zaproponować uczestnikom naszych warsztatów. Kulturowy i historyczny kontekst określa charakter wymiany i spotkań ludzi z różnych krajów. Naszą podróżą, chcemy również stworzyć międzynarodową siatkę „performerskich miast portowych”.

BBB Johannes Deimling: Idea podróży wiąże się także z naturą sztuki performance, która jest sztuką w ruchu. Nie jest obrazem na ścianie. Odbywa się w konkretnym czasie
i przestrzeni, jest tworzeniem ciała - efemerycznych obrazów i sytuacji. Podjęliśmy ten temat do stworzenia mobilnych warsztatów aby podkreślić, że sztuka ta jest tworzeniem w ruchu.


fot. Vicky Papailiou
M: Zawsze wybieracie miasta portowe. W jaki sposób wiąże się to z ideą PORT PERFORMANCE?

A.F: Jest to zupełnie naturalne, ponieważ pochodzę z Gdyni – typowego polskiego miasta portowego. Mój ojciec był marynarzem, więc urodziłam się i dorastałam na granicy między lądem a morzem. Jako PORT PERFORMANCE spostrzegamy podobieństwa między miastem portowym a sztuką performance. Oba są „miejscem” wymiany, a port staje się tego metaforą.

M: Warsztaty w Gdańsku były niezwykle intensywne, zaproponowaliście uczestnikom wiele interesujących ćwiczeń, jak spożywanie wczesnym rankiem chleba i ryb na plaży, medytacji, wspólnego przyrządzania posiłków, nauki polskiej historii itd. Spowodowaliście, że uczestnicy zbadali własne granice. Czytaliśmy na waszej stronie internetowej wypowiedź jednej z uczestniczek warsztatów w Estonii: „Wszystko, co zdarzyło się w Estonii w ciągu 10 dni, można by doświadczać przez rok”. Co zrobiliście im tym razem (śmiech)?

BBB: W Estonii było intensywniej niż w Gdańsku. Oczywiście moglibyśmy robić dużo łatwiejsze warsztaty z większą ilością wolnego czasu, ale ta intensywność pracy jest tu istotna, ponieważ performance jest również intensywnym momentem. Intensywne sytuacje oferują wiele możliwości zdobywania wiedzy o sobie, o własnych barierach. Ich odkrywanie i uświadamianie jest ciekawym sposobem pracy i rozwijania własnego tematu w performance. Takie natężenie kreujemy poprzez kontrasty, takie jak – całkiem ekskluzywne zakwaterowanie w Tallinie, a skromne i proste warunki mieszkaniowe w Parnu, gdzie uczestnicy musieli znaleźć sposób na zrealizowanie ich potrzeb.

M: Czy możecie powiedzieć nam coś więcej na temat tego miejsca gdzie mieszkaliście w Parnu ?

BBB: Jest to miejsce należące do estońskiej, performerskiej grupy Non Grata, która jest dość znana na międzynarodowej scenie performance. W tym miejscu był tylko piec kaflowy, co więcej nie było tam prysznica... Mieliśmy tylko jeden pokój dla wszystkich i nasze śpiwory na podłodze.

A.F: Surowe warunki potraktowaliśmy jako doświadczenie przydatne w performance. Jeśli nie masz prysznica – jest to sprzyjająca sytuacja aby znaleźć sposób JAK rozwiązać ten problem. Jest to pierwszy krok do zrozumienia obszernego pola improwizacji, podstawy sztuki akcji. Ekstremalne sytuacje są często obecne w świecie sztuki i procesie tworzenia.

BBB: Wyobraźmy sobie częstą sytuację – masz pomysł na pracę artystyczną, którą chcesz rozwijać i przyjeżdżasz na miejsce, które nagle okazuje się, nie takie jak sobie wyobrażałeś, więc musisz reagować i przekształcić swój pomysł aby odnaleźć się w nowej sytuacji.

A.F: Trzeba być bardzo otwartym i elastycznym. Mogliśmy obserwować różne, ciekawe sposoby radzenia sobie w tych trudnych warunkach. Niektórzy „znaleźli” prysznic w kuchennym zlewie, w kuchni, która tez była umowna. Jeden z uczestników chciał zrobić prysznic na zewnątrz budynku, więc pozbierał gdzieś rurki i cały potrzebny sprzęt, ale w rezultacie dziewczyny, które najbardziej potrzebowały prysznica, zdecydowały, że jest za zimno, aby brać prysznic na zewnątrz.

BBB: Ten moment był fantastyczny, ponieważ ten chłopak naprawdę zrozumiał nasze zadanie! Będąc w Tallinie powiedzieliśmy naszym uczestnikom, że w Parnu wszystko będzie bardziej purytańskie, ale nikt nie spodziewał się tego co tam zastał. Kiedy przekroczyliśmy próg nowego pomieszczenia, wszyscy byli naprawdę zaskoczeni!
A.F: Kontrast pomiędzy hotelem ze wspaniałym widokiem na port w Tallinie i purytańskim schronieniem w Parnu był ogromny!

fot. Angelika Fojtuch
M: Więc... w dwóch słowach – ekstremalne przeżycia!

BBB: Dni jakie tam przeżyliśmy, były wielką przygodą. Jedliśmy razem przy stole ping pongowym, który na ten czas stał się stołem jadalnianym, miejscem dyskusji i biurem. Nie mieliśmy innego stołu, więc musieliśmy sobie radzić. Cały czas improwizowaliśmy. Na początku było to zaskakujące, ale po czasie stało się naturalne. Dla mnie to było fajne doświadczenie dadaistycznych sytuacji.

A.F: Wspólne mieszkanie to jeden z naszych pomysłów aby integrując uczestników wykreować naturalne pole inspiracji w performance. W Estonii, podobnie jak w Gdańsku, zakwaterowanie nie było tylko zakwaterowaniem. Miało to bardziej charakter zadania. Wspólne mieszkanie stwarza własną mini- społeczność, która rządzi się własnymi prawami
i nadaje osobliwy charakter. W estońskich warsztatach istotne również było to, że odbywały się zimą, bo chłód stwarza jeszcze jedną płaszczyznę, gdzie dochodzi do konfrontacji twojego ego z ograniczeniami ciała. Poza tym wspólne mieszkanie można wykorzystać do ogrzania się nawzajem.

M: Ale nie mieliście śniegu!

A.F: O tak, byliśmy bardzo zaskoczeni!

BBB: Nasi estońscy przyjaciele czuli się na prawdę głupio, że nie było żadnego śniegu dla nas (śmiech)! Ale po naszym wyjeździe nadeszła śnieżna chmura i temperatura spadła do minus 18! – czyli wszystko, czego się spodziewaliśmy.

M: Jakie jest znaczenie chłodu w waszych warsztatach? Czy jest to tylko doświadczanie czegoś?
BBB: Oczywiście, to o czym mówimy, można doświadczyć na obozie przetrwania. Ale my nie jesteśmy zainteresowani obozem przetrwania! Ideę chłodu i intensywność doświadczeń łączymy także z trudną sytuacją na wolnym rynku sztuki. Stwarzamy naszym uczestnikom intensywne sytuacje, w których mają się odnaleźć. To pokazuje możliwość improwizowania, a potem znalezienia drogi przetrwania w ciężkich chwilach: w prawdziwym życiu i w procesie tworzenia sztuki.

fot. BBB Johannes Deimling
A.F: Chłód doprowadza człowieka do granic wytrzymałości fizycznej, podobnie performance doświadcza naszych osobistych granic. Performerzy cały czas uczą się swoich ograniczeń, a chłód jest jednym z bodźców empirycznego poznania. W naszych warsztatach interesuje nas rodzaj „niebezpieczeństwa”, dyskomfortowych sytuacji, ponieważ to jest to, co może ciebie kopnąć, pchnąć i obudzić. Twoja kondycja czy możliwości poradzenia sobie w trudnej sytuacji zależą od twojego wyposażenia. Każdy uczestnik warsztatów przychodzi z innymi oczekiwaniami, doświadczeniami, problemami, potrzebami i wszystkie te rzeczy powodują konkretne i rozmaite reakcje w ekstremalnych sytuacjach.

BBB: Dla mnie performance jest jak skok do zimnej wody. Zrobiłem wiele performance’ów w swoim życiu, mimo to za każdym razem jest to jak skok do zimnej wody, gdzie mogę doświadczyć swoich osobistych granic, za każdym razem w inny sposób. Chłód z pewnością jest metaforą.

M: W drugiej edycji wzięło udział kilka osób z pierwszej edycji. Czy widzicie różnice między nimi a tymi nowymi?

BBB: Sytuacje, które stworzyliśmy w trakcie warsztatów dla każdego były jednakowe. Nawet dla nas były nową formą prowadzenia warsztatów i mimo, iż znaliśmy kraj wcześniej, to warsztaty tam dały nam i uczestnikom nowe wyzwania. To było bardzo dobre, ponieważ każdy warsztat, nawet jeśli robimy go w tym samym mieście, powinien łączyć się z nowymi pomysłami i doświadczeniami.

A.F: Oferujemy w trakcie naszych warsztatów nasz punkt widzenia, nasze rozumienie performance’u, które oparte jest na prywatności. Student, który decyduje się po raz drugi wziąć udział w naszych warsztatach wie, co wybiera i czego może się spodziewać. W tej sytuacji możemy być pewni, że akceptuje i lubi nasz sposób myślenia, i co ważniejsze – chce podążać tą drogą. Dla uczestników pierwszej i drugiej edycji, warsztat w Tallinie był kolejnym krokiem. Byli trochę bardziej wrażliwi na znaczenie miejsc, które im zaoferowaliśmy i cel warsztatów.

BBB: Dla niektórych z naszych nowych studentów to co robiliśmy nie było tak jasne. Niektórzy mieli wiele pytań, podobnie jak to było podczas pierwszej edycji. Mam na myśli sytuacje, kiedy np. jedziesz do Parnu i nie masz prysznica i musisz z tym improwizować - na pewno zadasz sobie pytanie : czemu to służy? Byli także nowi studenci, którzy od razu odnaleźli się na fali Port Performance i płynęli razem z nami, co było fantastyczne! Wspaniale było obserwować, jak można zrobić krok do przodu w performance. Widzieliśmy osoby, które były na naszej pierwszej wyprawie w Gdańsku i naprawdę nauczyły się czegoś, i potrafiły to wykorzystać. Niektórzy wzięli wszystko, co mogli otrzymać podczas tych kilku dni i to jest również istotne, ponieważ oferujemy dużo i ludzie, którzy są uważni i widzą naszą strategię – mogą mieć z tego - sto procent. Ci, którzy mają pytania związane zazwyczaj z nimi samymi – utkną, aby znaleźć odpowiedź, w czasie kiedy pozostali zyskają coś nowego. Oczywiście pracujemy z pytaniami, ponieważ bez pytań nie ma postępu.

A.F: Czasami w pytaniu ukryte są oczekiwania. Jeśli czegoś się spodziewasz, czekasz na to
i jeśli to nie nadchodzi jesteś zawiedziony i jesteś zamknięty na to co się dzieje, a to co się dzieje mogłoby być interesujące dla ciebie, ale nie otrzymasz tego, ponieważ spodziewasz się czegoś innego. Przychodząc na nasze warsztaty, przyjdź z mnóstwem pytań i otwarty na różne odpowiedzi.

M: W ostatnich warsztatach ważnymi pytaniami były: ruch Solidarności, jedzenie, duchowość. Jakie tematy były obecne tym razem?
BBB: Skupiliśmy się na kulturze Estonii, na jej historii, a szczególnie na dwóch miastach – Tallinie i Parnu. W całej Estonii jest tyle mieszkańców co w Warszawie. Parnu, które dla wielu z nas jest małym miasteczkiem - dla Estończyków jest dużym miastem. Mają tam nawet lotnisko! Chcieliśmy także pokazać naszym studentom środowisko artystyczne
i niepowtarzalną energię Estonii. Drugim tematem była osobowość i prywatność, nasze dwa filary, na których tworzymy performance. Aby dać wyobrażenie tych tematów, odwiedziliśmy snycerza Endela Saarepuu. To było niesamowite, zobaczyć jego prywatny świat! Podobnie jak podczas pierwszej edycji, wizyta u Kuby Bielawskiego w galerii KLOSZ.ART w Gdańsku. Dotknięcie osobowości, ludzi totalnie zaangażowanych w to co robią, żyjących pasją do sztuki! Jeden z naszych najlepszych „wykładów”.



fot. Angelika Fojtuch

M: Ale co może zaoferować snycerz artyście performance?

BBB: Na początku także zastanawialiśmy się co może łączyć te dwie formy sztuki.
U większości artystów możesz znaleźć coś specjalnego, jak pasję sztuki, szaleństwo, dążenie do realizowania własnych pomysłów z uporem maniaka itd. Te elementy są ważne gdy tworzysz obiekt, obraz, rzeźbę i na pewno także performance.

A.F: Naszym celem było sprowokować studentów do zastanowienia się nad ich własną motywacją, dlaczego chcą zajmować się sztuką i co może ich w tym utwierdzać i umacniać.

M: Zmieńmy nieco temat naszej rozmowy. Dlaczego robicie właśnie sztukę performance?

BBB: Ponieważ w performance akt kreacji jest sednem znaczenia. Nie pozostaje nic, ani do kupienia, ani do posiadania. Efemeryczny moment, w którym uczestniczę i dzielę się...
i to niemożliwe do opisania, świetne uczucie, po zrobieniu performance!

A.F: Performance to żywa forma sztuki, możliwość komunikowania się w sposób bezpośredni z ludźmi, bez słów, a na różnych, innych płaszczyznach - nawet czasem bardziej zrozumiale i precyzyjnie. Jest to wspaniała możliwość.

M: Którzy artyści performance są dla was inspiracją?

A.F: Poszukiwanie inspiracji w pracach innych artystów nie jest moim sposobem tworzenia sztuki, nie odpowiada mi tego typu poszukiwanie inspiracji. Motywacja do zrobienia czegoś potrzebuje powodu. Aby mieć powód, musisz być w coś zaangażowany. Najbardziej zaangażowany jesteś we własne życie. Więc jeśli coś mnie inspiruje, to jest to: moje życie, lub moja rodzina, lub moje uczucia i sprawy, które przytrafiają się mi i obok mnie. Nie znam lepszej inspiracji.

M: Człowiek nie może sobie tak po prostu powiedzieć – „ok, jestem zamknięta na resztę świata, patrzę tylko wewnątrz mnie”. Musi być coś na zewnątrz, co prowokuje cię aby tworzyć.

A.F: Nie jestem zamknięta jeśli nie znam prac Mariny Abramovic. Jestem zamknięta, kiedy zamykam oczy na to co się dzieje wokół mnie. Marina Abramovic stała się znacząca, bo jej życie było motorem jej sztuki. Ja fascynuję się moją babcią, moim psem, moim otoczeniem... Oczywiście są artyści, których lubię i szanuję ich prace, ale to nie jest to czego szukam jako inspiracji. Szukam przestrzeni, które „nie są jeszcze odkryte” a moja babcia nie jest jeszcze odkryta.
BBB: Banalność codziennego życia to źródło idei, skarb dla sztuki. Kiedy popatrzysz na historię sztuki, zauważysz, że artyści używają tego pola, bo jest to pole, które bardzo dobrze znają. Mówią o prywatności, kulturze, polityce, edukacji, postępie, ekonomii, historii itd. ... o elementach życia, których sami doświadczają.




Dionis Damman, The last one, performance na Cumie, fot. Angelika Fojtuch

M: Zgadza się, ale w ich pracach także bardzo często widać inspirację pracami innych artystów. Powiedzcie dlaczego zdecydowaliście się na robienie warsztatów performance, jak ten pomysł przyszedł wam do głowy?

BBB: Idea PORT PERFORMANCE pojawiła się tutaj w Gdyni w kawiarni Monika. Siedzieliśmy tam w maju 2006 i myśleliśmy co możemy zrobić?

M: Po trzech miesiącach zrobiliście pierwszą edycję PORT PERFORMANCE...

BBB: Tak, zrobiliśmy! Performance jest tak obszernym tematem, że jest wiele możliwości, które możesz zaoferować zainteresowanym osobom. Na przykład: jak „działać” lub oddziaływać ciałem. Czym jest twoje ciało i jak możesz je używać jako narzędzia komunikacji z innymi, jak odczytywać język ciała i jak używać tego języka, jak możesz komunikować się z innymi używając gestów lub akcji, jak możesz wyrazić coś osobistego używając ciała, czyniąc je unikalnym i czytelnym znakiem. Sztuka jest bardzo ciekawym sposobem komunikacji, jest prawie wolną przestrzenią ekspresji. Widzimy także, że istnieje potrzeba i pragnienie w naszej wirtualnej społeczności, aby odkrywać własne ciało jako coś realnego. Jesteśmy zainteresowani wskazywaniem możliwości zawartych w sztuce performance, nawet jeśli studenci nie planują zostać performerami. Wiedzę praktyczną o performance można wykorzystać na wielu polach sztuki i życia codziennego, na przykład podczas rozmowy o pracę. W Niemczech zaczęły się już dyskusje o tym, jak użyć strategii performatywnej sztuki w nauczaniu szkolnym i studiowaniu. Skupiono się nie na teatralności prezentacji, ale na aspekcie prezentacji personalnej . Nauczanie i tworzenie performance są bardzo blisko siebie. Kiedy robimy warsztaty – robimy performance.

M: Co warsztaty dają wam jako artystom?

A.F: Nazywa się to warsztatami, nazywa się to nauczaniem, ale dla mnie dużo lepszym słowem do określenia tego co robimy jest pojęcie - forum. Jest to przede wszystkim spotkanie ludzi zainteresowanych tym samym tematem, którzy pracują razem i inspirują się wzajemnie. Dla mnie jako artystki ważne jest to, że mogę wymienić moje doświadczenia z uczestnikami. Nie uczymy zatem w tradycyjnym znaczeniu, ale kreujemy wspólnie, pole możliwości, realizowania performatywnych sytuacji i sztuki.

M: Ciekawi nas impreza, która zamknęła warsztaty w Estonii, i która odbyła się w saunie!

BBB: Jak wiecie nie mieliśmy prysznica w Parnu, więc podczas warsztatów chodziliśmy do sauny, ale nie tylko po to, by spędzić czas w saunie...

A.F:...Sauna jest typowa dla estońskiej kultury, więc sytuacja ta pozwoliła nam odkrywać znaczenia kulturowe i istniejący w niej aspekt higieny ciała.



fot. Vicky Papailiou

BBB: Po naszym intensywnym czasie chcieliśmy oczywiście zrobić coś szczególnego na koniec. Każdy lubił saunę więc zdecydowaliśmy zrobić tam nasze finałowe przyjęcie! „Sauna-zadanie” jest dobrym przykładem na opisanie tego jak PORT PERFORMANCE używa okoliczności i kontekstów. W północnych krajach każdy wie, że sauna nie jest tylko miejscem pielęgnacji. Erik i Neeme, dwoje prawdziwych estońskich specjalistów od sauny, opowiadali o saunie jako ważnym miejscu kultury. Na przykład, kiedy macie z kimś poważny biznes - idziecie razem do sauny, będąc blisko siebie, czujecie nawzajem swój pot, dzielicie to małe pomieszczenie, jesteście nadzy, sposób okazania, wzajemnego, partnerskiego zaufania potrzebnego w interesie.

M: Czy myślicie, że spośród osób, które uczestniczyły w warsztatach, są takie, które są przygotowane do rozpoczęcia indywidualnej kreacji performance?

A.F: Na naszych dwóch finałowych imprezach, zwanych CUMA mieliśmy wiele interesujących i mocnych akcji performatywnych. Dla wielu z nich był to debiut, mimo to udowodnili, że tak jak cumy są w stanie doholować i umocować własne idee wobec wyzwań, jakie niesie z sobą publiczna prezentacja.

BBB: Naszym celem podczas warsztatów jest pomóc uczestnikom odkryć własne pole w sztuce performance i możemy powiedzieć, że widzimy tam ogromny potencjał.

Rozmawiali: Roma Piotrowska i Maks Bochenek

Dokumentacja warsztatów Gdansk
Dokumentacja warsztatów Tallinn & Pärnu http://www.portperformance.net/workshop_tallinn.htm
Informacja o kolejnych warsztatach

Brak komentarzy: