piątek, sierpnia 31, 2007

Transfotografia w PPNT: Michael von Graffenried "Wojna bez obrazu"

Dziś dalszy ciąg relacji z Transfotografii. W gdyńskim PPNT można do 15 września oglądać wystawę zdjęć reportażowych z Algierii. Ich autorem jest szwajcarski fotograf Michael von Graffenried, który na przestrzeni 9 lat nakreślił obraz kraju dotkniętego wojną.
r.





wtorek, sierpnia 28, 2007

Wystawa Metropolka w Żaku

Dobrochna Walicka

Projekt METROPOLKA to próba nazwania obszarów, w których samo określa się współczesna, mieszkająca w tej okolicy kobieta - każda z nas, każda inaczej. To próba zmierzenia się z takimi pytaniami jak: Czy jako mieszkanki Polski przeżywamy nasze macierzyństwo, seks, starzenie się i śmierć jakoś inaczej, niż kobiety w innych krajach? Co znaczy, że jesteśmy Polkami i czy w ogóle tak byśmy się określiły? Czy etykietka : "zawód: żona" lub "zawód: artystka" powinna budzić zażenowanie? Jak wygląda nasza codzienna praktyka życia w nawzajem się wykluczających systemach wartości?Każda z autorek projektu ma w swym dorobku wcześniejsze próby konfrontacji z tematyką "Metropolki": Beata Czerepak koncentruje się w swojej twórczości na aspekcie biologicznym, materii i strukturze kobiecego ciała. Swą pracę dyplomową pt. "Kobiece getto. Getto płci" poświęciła innym artystkom - kobietom, akcentującym swoje specjalne, odmienne od męskiego, postrzeganie rzeczywistości.Anna Tomaszuk w swej wystawie dyplomowej pt. "Bądź piękna" komentuje sarkastycznie wpływ mediów i pop kultury na proces kreowania określonej roli społecznej.Twórczość Dobrochny Walickiej eksploruje obszar polityki i kultury, skupiając się zwłaszcza na problemie wolności i władzy - np. w cyklu obrazów poświęconym Stanisławie Przybyszewskiej, Elfriede Lohse - Wächtler i Annie Politkowskiej pt. "Za miastem. Biografie zutylizowane".Realizacja: Grażyna Tomaszewska-Sobko
Wernisaż: czwartek 30.08.2007, g. 18.00,
wstęp wolny
Wystawa potrwa do 30.09.2007
źródło: materiały galerii

Transfotografia Polska 30

Rafał Milach

Popularność fotografii w Polsce jest ogromna, a dowodem na to są liczne jej festiwale.
Tylko w tym roku odbyło się już kilka takich imprez, były to – warszawski Festiwal Fotografii, krakowski Miesiąc Fotografii, Fotofestiwal w Łodzi i Biennale Fotografii w Poznaniu. Także w Trójmieście mamy swój własny festiwal – „Transfotografię”. Zgodnie z obowiązującym trendem - impreza rozbita jest na kilkanaście miejsc. Poszczególne wystawy można oglądać w galeriach, a także w pubach, operze oraz pod gołym niebem. Organizatorzy założyli, że całość będzie miała charakter problemowy, co w tego typu festiwalach jest raczej rzadkością. Jej hasłem przewodnim są „granice i ich przekraczanie”.

Zaczniemy od wystaw na Polskiej sugerując się twierdzeniem dyrektora festiwalu Olivera Spillebout, że jest to „okręt admiralski” całego przedsięwzięcia.


SANA HUSAM EL-AZZEH:STREFA-BRZEG-DOM.

Gregorire Eloy

GRANICE I PRZEKRACZANIE:TOMASZ RYKACZEWSKI:DRUGA STRONA.
Na rozległej powierzchni jednego z pięter byłego magazynu zostało zaprezentowanych kilka wystaw. Wszystkie miały mówić o tytułowych granicach i ich przekraczaniu, powtarzając za Spilleboutem - „tych fizycznych, między państwami jak i metaforycznych, znajdujących się wewnątrz ludzkiego umysłu”, ale niestety czasami ma się wrażenie, że niektóre prace zostały na siłę podciągnięte pod pojęcia wywoławcze. Wątpliwe uzasadnienie swojego udziału w wystawie znalazły prace Rafała Milacha, zrealizowane na granicy czesko- austriackiej. Zdjęcia te ukazują ujmująco kiczowate widoczki „wesołego miasteczka” dla dorosłych, czyli podrasowanego centrum handlowego. Niestety prace te wydają się nic nie wnosić do tematu granic i ich przekraczania. Niezwykle ciekawy, a jednocześnie rozczarowujący technicznie jest projekt kuratorski Sany Husam El-Azzeh, która podjęła temat Palestyny. Oddała aparat fotograficzny blisko czterdziestu palestyńskim dzieciom, po to by pokazać obszar nękany przez wojnę zupełnie z innej perspektywy. Jakże porusza spokój emanujący z fotografii, gdy uświadomimy sobie jak niespokojne mają dzieciństwo ci mali fotografowie. Bezwiednie uwikłani w konflikt, bawiąc się na gruzach zburzonych domów opowiadają nam zupełnie inną historię, niż ta znana nam z fotoreporterskich relacji, przepełnionych drastycznymi ujęciami ofiar mordów. I mimo, że fotografie te pokazują Palestynę jakiej nie znamy - z dziećmi grającymi w piłkę i jedzącymi różową watę cukrową, to jest w nich coś niesamowicie niepokojącego.
Próbą znalezienia wspólnej tożsamości krajów Europy środkowo - wschodniej jest seria fotografii Gregorire Eloy, w których artysta, w stylistyce sugerującej zdjęcia archiwalne, zaprezentował mało rozpoznawalne i nieatrakcyjne zakątki tych krajów. Zdjęcie zrobione w Gdańsku, z równie dobrze mogłoby zostać zrobione w Bukareszcie. Elementy wyróżniające kraje, w których zostały zrobione fotografie - nie zostały wyodrębnione, a granice i różnice chwilowo się zatarły… Ciężko jest tam jednak odnaleźć zapowiadane w broszurze wystawy „ślady historii i pamięci zbiorowej”.


GRANICE I PRZEKRACZANIE:TOMASZ RYKACZEWSKI:DRUGA STRONA.



Wspaniały potencjał głównej sali nie został w pełni wykorzystany. Zaskakują znajdujące się tam elementy pozostawione przez poprzednich użytkowników budynku, takie jak posąg Statui Wolności, gipsowa Wieża Babel, stare łóżko , czy wyróżniona taczka na podeście! Poprzez te niepotrzebne gadżety całość ekspozycji niewątpliwie traci, a niewielkich rozmiarów zdjęcia gubią się w ich towarzystwie. Wśród nie zapadających w pamięci prac interesująca wizualnie jest propozycja Tomasza Rykaczewskiego, wchodząca w skład wystawy „Granice i Przekraczanie”. Rykaczewski podejmuje dobrze znany i popularny w sztuce - problem homoseksualizmu. Jego portrety, ukazujące transseksualistów i rodziny z obojgiem rodziców tej samej płci, mimo iż niespecjalnie odkrywcze, to nadal są potrzebne w kraju, gdzie o tolerancję musimy ciągle walczyć.


SPUTNIK PHOTOS:NA GRANICY
Zainteresowanie zjawiskami geosocjologicznymi przejawia się w projekcie grupy ośmiu fotografów „Sputnik Photos” z Czech, Gruzji, Polski, Słowenii i Słowacji, którzy poświęcili swoją relację tzw. „nielegalnym” imigrantom w „Nowej Europie”. Zdjęcia ukazujące imigrantów i ich rodziny zostały uzupełnione tekstem, opowiadającym historie ich życia, które są opowieściami ludzi uciekających przed nędzą i prześladowaniem. Jako ludzie „nielegalni” nie posiadający żadnych praw, każdy dzień spędzają na nerwowej walce o przetrwanie, w ciągłym strachu przed deportacją. Problem traktowania imigrantów przez nowe kraje UE jest w Polsce bardzo aktualny, a debata nad prawem wyboru miejsca zamieszkania przez każdego człowieka bez względu na status majątkowy, kolor skóry czy pochodzenie powinna stać się głośniejsza.
Na zakończenie można obejrzeć „sterylne” pejzaże mroźnego Spitzbergenu zrobione przez Gautiera Deblonde. Mimo iż technicznie doskonałe, to znów wydają się być na siłę podpięte pod temat wystawy.
Całość, mimo kilku bardzo ciekawych prac i koncepcji artystycznych, niestety sprawia mało zachęcające wrażanie sztucznego konstruktu, poprzetykanego niepotrzebnymi rekwizytami.
RP
GAUTIER DEBLONDE:ARCTIC

niedziela, sierpnia 26, 2007

TRANSFOTOGRAFIA NA POLSKIEJ-fotopodróż.

WIDOK NA POLSKĄ.

SANA HUSAM EL-AZZEH:STREFA-BRZEG-DOM.

GAUTIER DEBLONDE:ARCTIC.

MAŁGORZATA DOBKE:BULLS.

GRANICE I PRZEKRACZANIE:TOMASZ RYKACZEWSKI:DRUGA STRONA.


KAI ZIEGNER:GRANICE I PRZEKRACZANIE.

DAMIEN BRAILLY:IN BETWEEN.

SPUTNIK PHOTOS:NA GRANICY:ANDREJ BALCO:UKRAINIANS IN SLOVAKIA.

Uzupełnienie ekspozycji.

wtorek, sierpnia 14, 2007

"Jeanne Susplugas: Skutki Uboczne" w ISW / 5 października 2007


Jeanne Susplugas, Furby, video
5 października w Instytucie Sztuki Wyspa odbędzie się
otwarcie wystawy francuskiej artystki Jeanne Susplugas „Skutki Uboczne”.
"Skutki uboczne” to druga po „Nic nie poczujesz”
wystawa zorganizowana w Instytucie Sztuki Wyspa odnosząca się do osobistej, rzadko eksplorowanej, strony polityczności. Traktuje ona o cierpieniu, a może raczej, powtarzając za Michelem Houllebecqiem, o „człowieku niezdolnym do szczęścia”. Mówi o mechanizmach jego funkcjonowania w manipulowanym świecie, ale także o skutkach ubocznych pogoni za doskonałością w każdej sferze życia – o lękach, frustracjach, poczuciu winy i w rezultacie o ucieczce przed rzeczywistością .

W znakomitej większości prac Jeanne Susplugas, pochodzącej z rodziny farmaceutów, pojawiają się medykamenty. Leki towarzyszyły jej od dzieciństwa, stając się w efekcie przedmiotem artystycznych poszukiwań. Prace Jeanne układają się w intymną historię osoby trawionej gorączką, która ukazując się nam całkiem naga, przyzwala na wejście w sferę intymności. Zwierza się nam. Opowiada, jak ucieka do własnego wnętrza, w chorobę, by schować się przed światem. Kąpiąc się w wannie pełnej lekarstw, niczym św.Teresa Berniniego, doświadcza cierpienia i przeżywa ekstazę. Medykamenty kryją w sobie wiele sprzeczności. Nie można ich odrzucić, bo ratują życie, ale przedawkowanie grozi śmiercią. Sterylna czystość, precyzyjnie odmierzone dawki, kuracje mają wyleczyć nas z bólu istnienia. W świecie kreowanym przez Jeanne to choroba jest normą, a zdrowie jedynie nieosiągalnym ideałem do którego się dąży.

Wybrane prace uświadamiają także wpływ kultury konsumpcyjnej na postrzeganie i stosowanie farmaceutyków. Kultura ta nie tylko produkuje towary i usługi, ale także potrzebę ich nabywania i stosowania. Kreuje, jak napisał Jacek Zydorowicz w książce „Artystyczny wirus”, sztuczną świadomość, podatną na manipulacje, którą jednostka, wraz ze sztucznie wytworzonymi pragnieniami, będzie uważała za własną i autentyczną. W relacji do wnętrz Instytutu Sztuki Wyspa, powstanie performatywna instalacja „Maison Malade”, wciągająca widza do swego wnętrza i zarazem otwierająca pole rozważań nad przemysłem farmaceutycznym i skłaniająca do refleksji nad jego wymiarem geopolitycznym i ekonomicznym.

Kuratorka:

Roma Piotrowska

Opieka merytoryczna:

Aneta Szyłak

Współpraca:

Ola Grzonkowska

Maks Bochenek

Organizatorzy:

Instytut Sztuki Wyspa http://www.wyspa.art.pl

Fundacja Wyspa Progress

Wystawie towarzyszy książka, wydana we współpracy z Ambasadą Francji w Polsce.


Otwarcie: 5 października, piątek, 19.00

Wystawa czynna: od 6 października do 20 listopada 2007 w godzinach od 12.00 do 18.00.

Otwarcie wystawy Jeanne Susplugas odbędzie się tego samego dnia co 5 urodziny Modelarni, które rozpoczną się o godzinie 20:00.

Program 5 lecia Modelarni (w budowie):

część wizualno performerska / malarstwo, instalacje, video, obiekty - kurator Grzegorz Klaman / pokazy filmowe - koncepcja i organizacja Lena Dula / dokumentacja - selekcja by Modelator / część muzyczno rozrywkowa - koncepcja i organizacja Lena Dula / Koncert muzycznej specgrupy


Prosimy wpisywać się na listę na adres wyspainfo@wp.pl

Jeanne Susplugas, Combi Pack, video

sobota, sierpnia 11, 2007

LALALA i Jakub Rebelka

Niedawno powstało w Sopocie, w sąsiedztwie klubu "Faktoria", miejsce tworzone przez artystów, które jest to jednocześnie klubem, bistro, kawiarnią i pensjonatem! W sobotę, 11 sierpnia "LALALA", bo o nim mowa, zaprasza na wielkie swieto komiksu!
www.lalala.lu
www.rebelka.net
www.kultuta.com.pl

piątek, sierpnia 10, 2007

NAJWIĘKSZA SEKTA:Adam Witkowski:ciąg dalszy.

Ola: Rozumiem, że zostałeś zaproszony przez Mariusza Warasa do pokazania swojego najnowszego plakatu w prowadzonej przez niego zewnętrznej Galerii 238x504. Czy to twój pierwszy billboard, który zawisł w przestrzeni publicznej?

Adam: Hymmm..., w sumie to sam się zaprosiłem :-). Pomysł na ten bilboard miałem już ponad rok temu. Na początku chciałem namówić do tego RAT, ale okazało się, że chłopaki zawieszają działalność, później planowałem zrobić to "na dziko" , ale na przeszkodzie stanęła mi moja praworządność i brak czasu. W końcu dowiedziałem się, że Maniek ma swoja powierzchnię w Gdyni, zadzwoniłem do niego i zgodził się.Musiałem tylko chwilkę poczekać na swoją kolej. Faktycznie jest to mój pierwszy bilboard.

O: Do czego odnosi sie hasło NAJWIEKSZA SEKTA?

A: Do czego odnoszą się dwa słowa, a dokładnie przymiotnik i rzeczownik? Odpowiedź na takie pytanie musi być mocno łopatologiczna ;-).

Ale co tam... Opowiem może o inspiracji, a nie o tym co to dokładnie znaczy, zanim to jednak wyjaśnię dodam, że historia ta była również wątkiem w wystawie/akcji "zine", którą zrobiłem niedawno w galerii Klosz.art i troszeczkę nawiązywała do tego również wystawa "FADE INTO BLACK" w galerii Klimy Bocheńskiej z czerwca tego roku.

FADE INTO BLACK

No a teraz historia... Pewnego dnia ktoś zadzwonił do moich drzwi. Otworzyłem i zobaczyłem panią i pana z jakimś notatnikiem i drukami. Wyglądali jak przysłowiowi "jehowi". Facet wystartował z jakimś ciężkim, tak obcesowym tekstem, że powiedziałem mu "Nie, nie, sektom dziękuję!". Na co ten pan do mnie "Nie, my nie jesteśmy z sekty, my jesteśmy od NAS" wskazywał przy tym widoczny przez okno kościół. Muszę powiedzieć, że zrobiło to na mnie duże wrażenie - “Od NAS – ale jak to??? Ja nie jestem od pana.”. Dorzuciłem mu na odchodne "... a, z sektą Jezusa Chrystusa?".

ZINE:ksero/dźwięk/instalacja

Kilka dni później trafiły do mnie wypowiedzi osoby z ruchu "witajcie w życiu" (http://sekty.net), który zajmuje się walką z sektami. Gadał takie bzdury, najeżone agresją, że było mi dosłownie przykro. Strasznie szanuję nauki Chrystusa i bardzo mi szkoda tego przesłania, marnowanego przez tej rangi wyznawców, którzy do tego mają jakąś władzę. Wkurzające w całej sytuacji jest to, że jakaś organizacja, przejęła władzę i roszczy sobie prawo do używania wobec innych pejoratywnego w wydźwięku słowa “sekta”, daje sobie prawo, by zwalczać inne wyznania i ingerować w bardzo subtelne obszary życia.

W życiu duchowym niczego nie można dostać na kredyt, do wszystkiego trzeba dorosnąć i przerobić na własnej skórze (a właściwie duszy). Brak zrozumienia dla tej prawdy pojawia się wtedy, gdy mistykę zastępuje się kartoteką parafian.

Napisałem jednak NAJWIĘKSZA SEKTA z taką intencją, aby widz sam sobie odpowiedział o kogo chodzi, zapytał siebie – co to dla niego znaczy sekta, czy to coś złego? Niczego starałem się nie sugerować.

Z ADAMEM WITKOWSKIM ROZMAWIALA OLA GRZONKOWSKA.

Iwona Zając & Załoga malują nowy mural.




W przejściu podziemnym przy ulicy Podwale Przedmiejskie, Zając i jej Załoga kontynuują tworzenie muralu, który rozpoczęli w zeszłym roku. Praca powstaje przy okazji odbywającego się Festiwalu Szekspirowskiego, dlatego tematyka powstałej pracy odnosi się do dzieł Szekspira.
Wernisaż dzisiaj: piatek:15.00

czwartek, sierpnia 09, 2007

TRANSVIZUALIA – interview


Z Leną Dulą i Maćkiem Szupicą – koordynatorami głównymi TV 007 rozmawia Ola Grzonkowska i Roma Piotrowska

Ola Grzonkowska: Opowiedzcie proszę o tym jak doszło do powstania idei festiwalu Transvizualia? Kiedy nawiązaliście współpracę?

Lena Dula: (śmiech). To interesujące…

Maciek Szupica: Zdarzył się pewien wypadek…

L.D.: A poważnie… Koncepcja festiwalu powstała już jakiś czas temu, a właściwie ponad dwa lata temu. Była to koncepcja rotacyjno-migracyjna, idea fluktuowała wraz ze zmianą miejsc mojego działania jako animatorki kultury, w końcu osadziła się w Gdyni w związku z progresywną działalnością Stowarzyszenia A KuKu Sztuka. Oczywiście obecną strukturę festiwalową po wielu zmianach szlifowaliśmy w grupie osób, która pracuje wokół festiwalu, i którym jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie, współpracę i zaangażowanie. Pierwotna koncepcja ograniczała się do stworzenia wizualno-muzycznego wydarzenia o zasięgu lokalnym, była zatem zupełnie inna, festiwal w między czasie mocno rozbudował się merytorycznie. Zaproszenie Maćka do projektu jako koordynatora artystycznego ściśle wiązało się z naszymi wcześniejszymi kolaboracjami m.in. przy Dick4Dick oraz z podobnymi zasobami energetycznymi. Obydwoje podchodzimy do kreowania wydarzeń niezwykle emocjonalnie i intuicyjnie. Transvizualia są już z założenia imprezą cykliczną, która prawdopodobnie będzie się odbywała co roku w Gdyni, być może z czasem infekując inne miasta i przestrzenie. Takie mamy plany. Możliwości i perspektywy ewolucyjne są dość spore. W tym roku wspólnie wymyśliliśmy hasło przewodnie festiwalu korelujące z naszym emocjonalnym zaangażowaniem w projekt: „MediaScream:Stymulacja/Symulacja”, które na wstępie sugeruje, że mamy do czynienia z tworzeniem przestrzeni energetycznej, i to w tej edycji chcemy różnymi działaniami eksplorować przede wszystkim emocjonalny potencjał multimediów.

Roma Piotrowska: Jak wygląda struktura festiwalu?

L.D.: Struktura jest intencjonalnie dość skomplikowana. Wyszliśmy z założenia, że festiwal musi się odróżnić od innych tego typu wydarzeń dziejących się w Polsce. Staramy się wpisać w szereg eventów multimedialnych czy medialnych, ważnych, popularnych czy hermetycznych – wachlarz jest dość rozpięty wraz ze skalą rozpoznawalności, działań promocyjnych czy koncepcyjnych. Tu myślimy od razu o WRO: Biennale Sztuki Mediów. Fascynujący jest projekt objazdowy UNSOUND czy festiwal Audio Art w Krakowie, , warszawskie Moving Closer. Bierzemy również pod uwagę festiwale stricte kojarzone z muzyką – Free Form Festival z Warszawy, Musica Genera w Szczecinie czy Nowa Muzyka z Cieszyna. Nie wspominając o wydarzeniach międzynarodowych jak londyńska Optronica, berlińskie Transmediale czy Ars Electronica. Jest więc ileś wydarzeń związanych ze sferą multimediów, które w pewien sposób splatają się z koncepcją Transvizualiów. My natomiast chcieliśmy, aby ten festiwal był faktycznie jak najbardziej zróżnicowany wewnętrznie, złożony z wielu uzupełniających się modułów, po to żeby przyciągnąć do niego, nie oszukujmy się, szerszą liczbę odbiorców. Organizowanie hermetycznych, artystycznych wydarzeń dla grona pasjonatów jest niezbędne, natomiast z drugiej strony chcemy, aby Transvizualia odwiedzili ludzie z różnych powodów. Po to żeby posłuchać alternatywnej, interesującej brzmieniowo i innowacyjnej muzyki, obejrzeć ekspozycję multimedialną, wziąć udział w warsztatach czy bogatym programie filmowym. Uważamy, że taka heterogeniczność ma dużą szansę trafienia do szerszego grona odbiorców i oswajania ich z nienazwanymi, nowymi emocjami i różnymi formami artystycznymi.

R.P.: Czyli na festiwalu będziemy mieli kontakt z różnymi rodzajami sztuki?

M. Sz.: Tak. W sumie na tym nam najbardziej zależy. Nie chcieliśmy pójść tylko w stronę filmu, video-art’u, czy muzyki. Chcieliśmy w jak najtrafniejszy, naszym zdaniem, sposób zderzyć, skorelować różne media, tworząc siatkę wzajemnych powiązań i odniesień, rodzaj energetycznych pomostów. Określamy to jako multimedia czy strukturę złożoną z nawarstwień, uzupełnienień.

L.D.: Tygiel mediów – to nasze tegoroczne założenie… Sprecyzowany atak na wielu frontach… :)Tak naprawdę pierwszy rok jest dla każdego festiwalu zawsze największym testem. Najpierw tworzy się pewien abstrakcyjny, idealny koncept, który następnie przelewa się na papier i obudowuje sensami, potem zaprasza się artystów i wciela się go stopniowo w życie. Natomiast w tym momencie nie jesteśmy w stanie przewidzieć czy w przyszłym roku Transvizualia zbudują te same moduły programowe. Praca koncepcyjna jest nieustanna, weryfikujemy się co chwilę, przesuwamy granice, powracamy do wcześniejszych pomysłów, generalnie igramy z naszymi potrzebami i wyobraźnią. Za każdym tego typu wydarzeniem stoi przecież wizja i możliwości konkretnych ludzi, skłonnych do podejmowania ryzyka, z potrzebą tworzenia własnego obiegu sensów i treści.

M. Sz. : Wszystko zweryfikujemy. Sito może okazać się okrutne, ale tak naprawdę to odbiorcy zadecydują o powodzeniu konceptu. L. D. Faktycznie plan na pierwszy rok jest dość ambitny. Mamy panel filmowy czyli kinorotacje, bitwy vj’sko-dj’skie czyli vizjokreacje, konkurs, ekspozycję multimedialną, formy warsztatowe, tv-liveacts czyli wszelkie wydarzenia powstałe na styku działań performerskich, muzyki i obrazu. Jest również część street-art’owa czy video-art’owa czyli videodrom. Sami jesteśmy ciekawi co z tego tak naprawdę wyniknie. Tworzenie takiej multimedialnej hybrydy może się okazać zbyt wyczerpujące, niespójne, być może również chaotyczne. Chaos jest jednak wliczony w nasze działania. Wiemy jednak, że pewne sensy i treści należy dystrybuować z rozwagą.

M.Sz: Ten festiwal organizują pasjonaci, którzy chcą docierać do konkretnej grupy odbiorców. Sądzę, że ten aspekt niewiadomej, nieprzewidywalności, tego jak to wyjdzie w rzeczywistości, też nas fascynuje, napędza do wynajdywanie kolejnych live-act’ów, artystów... Chcemy wykreować bardzo energetyczną, emocjonalna atmosferę, opartą na konkretnych zdarzeniach, które naszym zdaniem warto promować z różnych powodów.

L. D.: Z założenia festiwal TV 007 nie jest wydarzeniem hermetycznym. Maciek od wielu lat działa jako artysta, ja z kolei też od paru lat działam jako animatorka kultury, która w jakimś sensie wyspecjalizowała się w interdyscyplinarnych imprezach. Widzę, że takie złożone, synkretyczne struktury przyciągają większe grono odbiorców. Że widz szuka podwojonej czy potrojonej dawki środków wyrazu, że chce zostać wessany do alternatywnej rzeczywistości. Tą potrzebą kreują w nas właśnie przekazy medialne, stymulują trudny do nasycenia głód, nasze możliwości percepcyjne wciąż się rozszerzają. Poza tym skoro istnieją już wydarzenia mające swój bardzo mocno artystyczny i hermetyczny profil tak jak np. WRO czy Audio Art, to nie ma sensu kreować kolejnego wydarzenia o podobnym profilu. Po prostu tworzymy coś co ma się w przyszłości wpisać na mapę wydarzeń artystycznych i mamy nadzieję, że już tą pierwszą edycją przyciągniemy bardzo konkretne grono spektatorów.

O.G.: Wydaje mi się, że Transvizualia będą o tyle ciekawsze, że dystansujecie się do tych festiwali, które są nastawione na prezentację określonego medium, czy to tylko performancu, czy videoartu czy muzyki. Opowiedzcie teraz już o samym konkursie. Czy macie już wykreowaną wizję pracy, która mogłaby być pracą zwycięską?

R.P.: Powiedzcie też kilka słów na zachętę.

L.D.: Forma konkursowa została wprowadzona dlatego, że mamy do zagospodarowania olbrzymią przestrzeń magazynową. Ekspozycja odbędzie się w przyportowym magazynie na ulicy Polskiej w Gdyni, który do tej pory był przestrzenią dla spektakli w ramach festiwalu „Raport”. Jest to przestrzeń niewykorzystana, nieodkryta, w pewnym sensie można by powiedzieć, że dzika, nieujarzmiona, a przez to intrygująca. Jest to dość zdewastowany w środku magazyn, który bardzo mocno kojarzy się z klimatem stoczni gdańskiej. My instynktownie szukaliśmy takiego miejsca. I Maciek i ja czujemy się silnie emocjonalnie związani właśnie ze stocznią gdańską. Nie mogąc robić tego festiwalu w Gdańsku, z przyczyn oczywistych, czyli finansowych, szukaliśmy analogicznej przestrzeni w Gdyni. Magazyn przy Porcie Gdynia okazał się taką przestrzenią, wręcz monumentalną, z oddechem. Mamy do dyspozycji 4500 m2, które trzeba wypełnić treścią. Jesteśmy zafascynowani tą lokalizacją, jest genialna w swojej prostocie i formie, stymulująca wyobraźnię, kreująca bezproblemowo sytuację multiplikowania, nawarstwiania, zestawiania i pomnażania. Wszystko na wysokich obrotach, w wyższych rejestrach tygla. Dlatego zdecydowaliśmy się na konkurs, ponieważ wybór przestrzeni zdefiniował czy wręcz narzucił potrzebę ogłoszenia konkursu. W tym konkursie stawiamy w dużej mierze na młodych artystów – nowy festiwal, nowa energia, nowa sztuka. Liczymy na to, że pojawią się prace multimedialne z przewagą instalacyjnych. Powstała też koncepcja, aby jeden poziom czyli 2500 m2 przeznaczyć do dyspozozycji jednego artysty. Ponieważ jest to konkurs nowy, który budzi ostrożne zainteresowanie, generuje multum pytań, kto go organizuje, jaka jest procedura czy tryb przyznawania nagród,... Będą nagrody finansowe i rzeczowe. Zdajemy sobie sprawę, że ilość nadesłanych prac niekoniecznie musi przechodzić w jakość, bądź ilość nadesłanych prac nie będzie wystarczająca do zagospodarowania przestrzeni. Myślimy teraz o tym, aby zaprosić kilku artystów, którzy będą próbowali tą przestrzeń zaadaptować, przekształcić.

M.Sz: W ramach TV 007 każdy moduł jest istotny, nie stawiamy tylko na ekspozycje, czy wydarzenia koncertowe. Przyznajemy się, że koncerty będą faktycznie najbardziej widoczne. Wynika to z faktu, że mamy 4 dni i chcemy aby te dni były wypełnione treścią, żeby następowała rotacja miedzy miejscami, aby ludzie się przemieszczali i uczestniczyli w różnych wydarzeniach.

R.P.: Powiedzcie dwa słowa o konkursach!

M.SZ.: Są 2 sekcje: sekcja dla profesjonalnych artystów i sekcja, do której sami zostaliście zaproszeni, czyli Sekcja Młodych Modelator, przeznaczona dla studentów wyższych uczelni artystycznych i od razu zaznaczam, że nie ograniczamy się tylko do studentów ASP. Planowane są zatem 2 odrębne nagrody, ale będzie ten sam tryb ich przyznawania, czyli zbieramy prace na podstawie przesłanych formularzy i dokumentacji. Następnie podejmujemy decyzję preselekcyjną o dopuszczeniu pracy do konkursu, po czym komisja konkursowa, głównie złożona z organizatorów festiwalu plus ewentualnie zaproszonych kuratorów czy artystów, podejmuje decyzje o przyznaniu nagrody. Zastanawiamy się też nad włączeniem publiczności do rozstrzygnięć konkursowych, ale to jeszcze wymaga dalszych, wewnętrznych ustaleń.

R.P.: Czy możecie już teraz zdradzić nazwiska artystów, których zaprosiliście?

M.Sz: O paru na pewno możemy powiedzieć już w tej chwili. Po pierwsze mamy już sporą grupę polskich artystów koncertowych.

L.D.: Mamy potwierdzony udział teatru Suka Off z performancem „TranSfera”. Ma wystąpić także „Cavalleris” w nowej odsłonie. Wiemy, że pojawi się jako premierowe wykonanie nowy projekt Piotra Pawlaka – Gym Society. Poza tym zaprosiliśmy bardzo ciekawy projekt warszawski, który się nazywa „Lady Aarp”, będący połączeniem muzyki granej na harfie z muzyką elektroniczną i z wizualizacjami. Wystąpi kultowy zespół (śmiech) „Dick4Dick”, Oszibarack, Pulsarus, Mikrowafle, młode trójmiejskie formacje alternatywne – California Stories Uncovered czy Pink Death. Pierwsza lista artystów zostanie wkrótce oficjalnie ogłoszona na stronie festiwalu, bo teraz jesteśmy w trakcie bookingu formacji z zagranicy. Natomiast jeśli chodzi o artystów polskich to jeszcze warto wspomnieć Complainera, czyli projekt Wojtka Kucharczyka, który też specjalnie na festiwal przygotuje występ z Adamem Witkowskim. M. Sz.: Pojawiła się też w między czasie tzw. „lista Felixa Kubina”. Wcześniej zaprosiliśmy go do występu, ale jest akurat w tym czasie zajęty i zaproponował swoich znajomych z Francji i z Niemiec. W sekcji „Felix Kubin Recommends” pojawią się ekscentryczni wykonawcy – Gangpol&Mit oraz Ergo Phizmiz. Niesamowita energia i bardzo autorska, oryginalna estetyka w połaczęniu z połamanymi, momentami irytującymi brzmieniami. Multimedialny teatrzyk czy rodzaj kabaretu z zaangażowaniem nowoczesnej elektroniki… Urzekła nas tu przede wszystkim forma – z założenia wprowadzająca w sytuację stymulującego chaosu i przetasowania. Gangpol&Mit chyba jeszcze w tym roku odbyli dobrze przyjętą trasę koncertową z m.in. Deucem jako BIO Project. To też był ciekawy, poszukujący, multimedialny eksperyment.

O.G: Co i gdzie będzie się działo?

M.Sz.: Są trzy przestrzenie festiwalowe. Mamy wspomniany Magazyn na ulicy Polskiej 30, Klub Ucho, który znany jest z organizowania dobrych koncertów i Klub Filmowy, znajdujący się nieopodal, miejsce Kinorotacji. Magazyn jest odpowiedni na przestrzeń ekspozycyjną, ale oprócz tego odbędą się tam działania performance i prawdopodobnie także ulokujemy tam pewne specyficzne wydarzenia muzyczne. Działania stricte koncertowe lokujemy w Klubie Ucho i koło niego, bo być może będziemy tę przestrzeń powiększać poprzez dodanie paru namiotów.

R.P.: Modelator od zawsze był zainteresowany sztuką w Gdyni, a właściwie jej brakiem. Jeszcze rok temu nic się nie zapowiadało, że Gdynia nas zaskoczy w tej kwestii, a tu taka niespodzianka! Jak to się stało, że odkryliście to miasto?

L.D.: Należą się olbrzymie podziękowania Gdyni za to, że zdecydowała się zaryzykować, bo to jednak jest pewna forma ryzyka, gdy się pojawia zupełnie nowa inicjatywa, szczególnie z obiegu alternatywnego, z założenia nie-masowego. Dla miasta, które dofinansowuje inicjatywę, bo projekt jest w tym momencie finansowany głównie z funduszy Miasta Gdynia i z funduszy Ministerstwa Kultury, to jest faktyczne ryzyko związane z otwarciem się na coś bardziej eksperymentalnego. Gdynia jest projektem zachwycona! Transvizualia zostały wybrane z dość sporej grupy projektów, które zostały złożone w ramach konkursu grantowego dla organizacji pozarządowych, otrzymując najwyższe dofinansowanie. Interpretacje narzucają się same. Oznacza to, że Gdynia faktycznie widzi potencjał w kulturze czy sztuce alternatywnej i otwiera się na innowacje. Miasto cały czas szuka wydarzeń innych, które uczynią Gdynię widoczną i dystynktywną nie tylko w skali Trójmiasta, ale i w skali kraju. Sądzę, że jest to miasto bardzo otwarte dla artystów, którzy jednak są niezwykle ostrożni w lokowaniu tam swoich projektów. Kwestia tylko polega na tym, aby przeformatować świadomość Trójmieszczan i ludzi z Polski, przeformatować myślenie o Gdyni jako mieście przede wszystkim biznesowym, prężnie się rozwijającym, ale nadal marginalizowanym w skali Trómiasta... Zresztą do takiego przewartościowania i diametralnej zmiany w myśleniu już dochodzi. Wynika to ze świadomej strategii wspierania wydarzeń i otwartości gdyńskich władz lokalnych, która doskonale zdają sobie sprawę, że to kultura jest jednym z ważniejszych czynników generujących zainteresowanie miastem.

M. Sz.: Transvizualia również mają uczestniczyć w tym procesie przeformatowania świadomości.L.D.: Wszyscy widzą zmiany i progresywną politykę Gdyni – tu ważnym wydarzeniem było powstanie Parku Naukowo-Technologicznego, fakt, że w Gdyni pojawi się odsłona wystawy Agaty Rogoś „Artist in Wonderland” i to, że miasto poważnie wspiera nawet tak młode organizacje jak Stowarzyszenie A KuKu Sztuka...Widać rozszczelnienie się miasta na młodych ludzi przede wszystkim takich, którzy mają do zaoferowania nowe koncepcje i energię. Miasto absolutnie nie ogranicza się do już wypracowanych festiwali i imprez, ale jest miastem poszukującym, w budowie. Sądzę, że jest szansa na to, aby przeforsowywać w mieście kolejne projekty, związane z powstaniem przestrzeni stricte galeryjnej promującej sztuką współczesną.

R.P.: Czy myślicie, że jest możliwość stworzenia w Gdyni podobnej przestrzeni artystycznej na stoczni, jaka jest w Gdańsku?

M. Sz.: Wydaje mi się, że na pewno.

L.D.: Na Polskiej wydaje się to jednak niemożliwe. Budynek nie jest przystosowany do długotrwałego stosowania i niestety najprawdopodobniej zostanie zburzony. Za moment odbędzie się tam festiwal „Transfotografia”. I Transvizualia i „Transfotografia” pokazują, że musi powstać w Gdyni przestrzeń dla artystów. Dla artystów, którzy poszukują miejsca, które można przekształcić, częściowo zniszczyć, czy naruszyć. Park Naukowo-Technologiczny jest w tym momencie klarowną, jasną przestrzenią, zdecydowanie bardziej kameralną, a niektórzy artyści wymagają działania że tak powiem naruszającego, formującego, gdzie przestrzeń staje się materiałem, tworzywem, a nie tylko miejscem wystawiennyczym. To jest problem, z którym Gdynia za moment będzie musiała się skonfrontować.

O.G: Czy miasto samo wyszło z inicjatywą wykorzystania budynku na Polskiej?

L.D.: Tak, miasto samo zaproponowało nam tę przestrzeń ponieważ festiwal w fazie początkowej był planowany jako wydarzenie w Parku Naukowo-Technologicznym, ale ze względu na to, że przestrzeń wystawiennicza została tam mocno ograniczona do 400 m kw. Zrozumieliśmy, że „Transvizualia” nie mogą się tam wydarzyć.

O.G: To na zakończenie zdradźcie kto będzie gwiazdą festiwalu.

L.D.: W tym momencie możemy powiedzieć, że negocjujemy z trzema grupami artystów z zagranicy , na których nam bardzo zależy. Są to „Chicks on Speed”, sławni londyńscy vj-e “Addictive Tv” i działania niezwykłej formacji “ThighPaulSandra” zaproponowanej przez Adama Witkowskiego. Swój udział potwierdził już szalony performer z Miami – Otto von Schirach, który niedawno gościł na festiwalu Nowa Muzyka w Cieszynie. Występ Otta planowaliśmy wcześniej zanim pojawił się na południu Polski i myśleliśmy już od zrezygnowaniu z jego występu. Otto jednak wzbudził olbrzymi entuzjazm na Nowej Muzyce i sądzę, że warto go pokazać w innej odsłonie ze światowej sławy vj-em Motomichim, który również przylatuje z Miami. Będzie również u nas gościła interesująca francuska formacja Gong Gong, supportowana przez Fisz/Emade/Enviego. Będzie to ich pierwszy koncert w Polsce. Zdradzę również, że najprawdopodobniej uda nam się pokazać całego „Cremastera” M.Barneya i w ten sposób zainaugurować na Transvizualiach jego objazdówkę po Polsce zwaną „Cremaster on Tour”, organizowaną przez Stowarzyszenie A KuKu Sztuka razem z Against Gravity z Warszawy. O programie TV 007 bieżąco informujemy na 3 serwisach internetowych – szczególnie zapraszamy na
http://www.transvizualia.com/ oraz www.myspace.com/transvizualia.