sobota, kwietnia 12, 2008

malarstwo, malarstwo i jeszcze raz malarstwo

Ostatnimi czasy nie brakuje w Trójmieście niewielkich, nisko budżetowych wystaw przeglądowych. Sopocki PGS do niedzieli pokazuje obrazy Anny Reinert, która ma już ustaloną, mocną pozycję w świecie sztuki. Czyste, równe i opustoszałe ulice, modernistyczna architektura, brak ludzi, niepokojące wrażenie, pustka - to cechy wielu obrazów artystki. Gdy wchodzi się jednak do sali wystawienniczej PGS-u, nie udziela się owa odrealniona, „sterylna” atmosfera jej sztuki. Jest tam swojsko i bezpiecznie. I choć na wystawie znalazły się prace przedstawiające opustoszałą przestrzeń miasta, to nad całością dominuje „tapeta” wychodząca z obrazu przedstawiającego dziewczynę, która stoi w pokoju. Pod nogami skrzypi drewniany parkiet i wówczas jasne jest, że nie jesteśmy już na zewnątrz, w wyludnionym mieście przyszłości, ale znajdujemy się w przestrzeni prywatnej. Za oknami od czasu do czasu majaczy przyjazny pejzaż. Wystawa prezentuje nie pokazywane jeszcze w Trójmieście obrazy artystki zaszufladkowanej w dyskurs modernistyczny i malującej „płaszczyznowe bryłki”. Nie przepadam za malarstwem bo wydaje mi się, że to tradycyjne medium nie jest w stanie nadążyć za stechnicyzowanym światem. Obrazy Reinert przekonują mnie jednak. Mają w sobie siłę oddziaływania, która wprowadza niepokój, odczucie człowieka samotnego - mimo że żyjącego wśród masy ludzi, w wielkim mieście. Duże znaczenie w tych pracach odgrywa ich skala, bo monumentalne murale Reinert anektują przestrzeń białego kubika, dominują nad widzem.

Wystawa Anny Reinert "Wzory"
Baltic Business Center
Ewa Kaletyn

Nie przekonało mnie natomiast malarstwo pokazywane w galerii w Balic Business Center – dość nowym miejscu sztuki w Gdyni. Galeria, usytuowana jest (jak z obrazów Reinert), na ulicy szklanych biurowców - w jednym z nich. Wystawa prezentuje sztukę studentów gdańskiej ASP i niestety całość rzeczywiście ma charakter szkolnego przeglądu. Nie interesuje mnie, że pływaczka Jana Koniecznego ma symbolizować „człowieka w sytuacji metafizycznej”, bo to malarstwo wcale tego nie wyraża. Bardziej przypomina realizację zadania na akademii, ćwiczenie z żabiej perspektywy, niż przywołuje „inny wymiar”. Do pokazania szkolnego ćwiczenia przyznaje się nawet Martyna Cichocka, autorka jednej z 2 rzeźb pokazywanych na wystawie. Czy zatem wśród tych studenckich realizacji któraś wyjątkowo dobrze rokuje na przyszłość? Czy za kilka lat będziemy mieli w Trójmieście naprawdę dobre malarstwo? Nie zaskakują łabędzie Ewy Kaletyn, ani wylizane akty Macieja Wojcieszkiewicza, a już na pewno inspirowane uliczną modą Japonii, wtórnie ekspresyjne obrazy Ewy Juszkiewicz. Malarstwo to nie wymaga zaangażowania intelektu i wbrew intencjom autorów –nic nie mówi o współczesności. Te obrazy można sobie powiesić w salonie i nie zakłócą one w żaden sposób porządku dnia, bo są po prostu nijakie. Wyjątek stanowi chyba tylko obraz z cyklu o wesołym miasteczku, oraz ślimak Katarzyny Łygońskiej. Ale czego można się spodziewać po studentach, skoro ich nauczyciele od lat kultywują takie wtórne praktyki.od lewej: obraz Jana Koniecznego i Katarzyny Łygońskiej

Dawkę na wskroś akademickiej sztuki można otrzymać na wystawie Arkadiusza Sylwestrowicza „Oś” w galerii „Pionowa”. Galeria promuje sztukę - o zgrozo! „piękną”. Brzmi to dość dziewiętnastowiecznie i świadczy o konserwatyzmie twórców galerii. Sylwestrowicz jest asystentem w pracowni malarstwa gdańskiej ASP, a jego najnowsze prace to wariacje na temat materii obrazu, bo jak inaczej nazwać kilkanaście monochromatycznych prac w stylu „białe na białym”. To mogło być fascynujące 50 lat temu, ale obecnie niestety trąci myszką i nasuwa skojarzenia z wizytą w sklepie z materiałami budowlanymi i wykończeniowymi… Jedyne co ciekawe w galerii, to jej dobrze zaprojektowane wnętrze i usytuowanie w centrum miasta. Tworzenie nowych miejsc sztuki niewątpliwie cieszy, niecieczy za to poziom prezentowanych tam realizacji. Licha nadprodukcja w sztuce zawsze istniała i pozostaje mieć tylko nadzieje, że z morza miernoty da się wyłowić prawdziwe perełki.
r.p.

Arkadiusz Sylwestrowicz (fragment)



Galeria Pionova


p.s. mamy w 3mieście nowy blog o sztuce :)
http://defaktor.blogspot.com/

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Arkadiusz Sylwestrowicz okey

Anonimowy pisze...

autor bloga sie chyba nie pofatygowal do tego BBC skoro pisze o "labedziach" Lygonskiej i twierdzi, ze wesole miasteczko namalowal Konieczny, skoro obraz podpisany jest przez Zawickiego

Anonimowy pisze...

Niestety, pamięć jest zawodna. Za pomyłki w nazwiskach autorów przepraszam, już je poprawiłam.
r.p.

Anonimowy pisze...

smutne to o asp ale niestety prawdziwe

Anonimowy pisze...

dosc pretensjonalny tekst i agresywny w swej wymowie. Szczegolnie z ust takiej malo obytej z tematem sztuki osoby. Probujesz pozowac na Krytykanta Jakuba? Chyba zbyt emocjonalnie do tego podchodzisz. Wyluzuj, mowisz o studentach a nie zdeklarowanych w stu procentach artystach. Krytyka jest wazna zgadzam sie z Twoimi niektorymi spostrzerzeniami, ale jestem zdania iz moglabys wyrazac swoje opinie w nieco bardziej profesjonalnej formie.

Anonimowy pisze...

o studentach piszę tylko w przypadku jednej wystawy. Resztę zarzutów pozostawię bez komentarza

Anonimowy pisze...

Nie przepadam za malarstwem bo wydaje mi się, że to tradycyjne medium nie jest w stanie nadążyć za stechnicyzowanym światem.Nie przepadam za malarstwem bo wydaje mi się, że to tradycyjne medium nie jest w stanie nadążyć za stechnicyzowanym światem.Nie przepadam za malarstwem bo wydaje mi się, że to tradycyjne medium nie jest w stanie nadążyć za stechnicyzowanym światem.Nie przepadam za malarstwem bo wydaje mi się, że to tradycyjne medium nie jest w stanie nadążyć za stechnicyzowanym światem.Nie przepadam za malarstwem bo wydaje mi się, że to tradycyjne medium nie jest w stanie nadążyć za stechnicyzowanym światem.Nie przepadam za malarstwem bo wydaje mi się, że to tradycyjne medium nie jest w stanie nadążyć za stechnicyzowanym światem.Nie przepadam za malarstwem bo wydaje mi się, że to tradycyjne medium nie jest w stanie nadążyć za stechnicyzowanym światem.Nie przepadam za malarstwem bo wydaje mi się, że to tradycyjne medium nie jest w stanie nadążyć za stechnicyzowanym światem.Nie przepadam za malarstwem bo wydaje mi się, że to tradycyjne medium nie jest w stanie nadążyć za stechnicyzowanym światem.Nie przepadam za malarstwem bo wydaje mi się, że to tradycyjne medium nie jest w stanie nadążyć za stechnicyzowanym światem. pełen szacunek.

Anonimowy pisze...

widze, ze ciezko sie niektorym uporac z krytyka. Lata nieobecnosci takowej odzwyczaily malarzy od jakichkolwiek zarzutów, bo koledzy z pracowni mowili zawsze, ze super!

Anonimowy pisze...

i co z tego ze studenci? im szybciej dostana po tyłku tym szybciej odnajda sie w "prawdziwym" artwordzie

Anonimowy pisze...

moze w artwordzie tak ale w atworldzie nie, zreszta zgadzam sie z przedmowca- krytyka krytyki rowniez jest potrzebna bo ta czasami bywa mocno zenujaca, to ze nie ma zbyt duzo krytyki w trojmiescie nie znaczy ze trzba sie spuszczac nad kazdym powstalym tekstem ktytycznym jakimkolwiek by on nie byl...

Anonimowy pisze...

Niestety samopoczucie malarzy z ASP w Gdańsku jest nadzwyczaj dobre...
Żadnej refleksji nad malarstwem jako medium,chęć błyskawicznego "zakotwiczenia" na rynku...tzw.szybki zysk...przy minimum kosztów...
Pamiętajcie...MALARSTWO...to nie musi byc "dworska sztuka"...
Niestety przez takich, jak Wy ciągle to miano jej można przypisać...

Anonimowy pisze...

"widze, ze ciezko sie niektorym uporac z krytyka. Lata nieobecnosci takowej odzwyczaily malarzy od jakichkolwiek zarzutów, bo koledzy z pracowni mowili zawsze, ze super!"

osobiście bardzo bym chciała, żeby gdzieś powstało miejsce, gdzie możemy pokazać to co robimy [i to nie tylko kolegom z pracowni, profesorom i tym kilku panom o czerwonych twarzach co na każdy wernisaż przychodzą], ale też ludziom z innych asp, historykom sztuki etc. naprawdę, to nie jest tak że skoro mam 6 z malarstwa to wydaje mi się, że już swoje zrobiłam. chciałabym konfrontować to co robię z innymi, chciałabym znać opinie innych, wreszcie chciałabym usłyszeć rzetelną krytykę.

ale gdy czytam tą recenzję, to nie czuję ani kropli obiektywizmu, bo wiem, że Arek mógłby zrobić wystawę roku, a tu nie pojawiłoby się ani jedno dobre słowo o Nim, bo jest asystentem w TEJ pracowni.

nie wiem , jak można studiować historię sztuki i pisać o malarstwie, kiedy się go nie lubi.
widocznie można, ale błagam, nie wymagaj, abym podchodziła do tego na kolanach.

pozdrawiam serdecznie

kaka

Anonimowy pisze...

Cos w tym jest,ale jest to za bardzo subiektywne, zakladam ze ktos kto nie lubi malarstwa (z jakichkolwiek powodow) wiec sie nim niezbyt interesuje nie jest w stanie pisac o nim obiiektywnie, a tylko szczerze :-)