czwartek, lutego 07, 2008

Taki mały gest, a jak dużo zmienia… O planach przeniesienia muralu Iwony Zając.

Fragment muru berlińskiego

Mur na stoczni to nie byle co. Mamy tutaj różne mury - także te sławne. Kawałek tego z Berlina, a także część tego, który przeskoczył Wałęsa, aby objąć kierownictwo protestów w sierpniu 1980.

Kilka lat temu na murze, który odgradza stocznię od miasta, Iwona Zając zrealizowała wielkoformatowy mural dokumentujący wypowiedzi stoczniowców na temat ich miejsca pracy w obliczu transformacji ustrojowej. Mural przedstawia dokumentację wypowiedzi stoczniowców, którzy pamiętają czasy „Solidarności” i walki o „lepszą przyszłość”.

Fragment muru stoczniowego który przeskoczył Wałęsa, aby objąć kierownictwo protestów w sierpniu 1980.

Nowy ustrój polityczny przyniósł nowe problemy, niekiedy rozczarowanie i frustrację. Głosy stoczniowców nie wyrażają entuzjazmu zmianami jakie zaszły, a raczej zawiedzione nadzieje. Jeden z nich mówił: „Teraz przykro na stocznię patrzeć. Kiedy podczas likwidacji stoczni palili maszyny, żeby je potem sprzedać na złom, pękało mi serce. Na barkach stoczniowców wielu ludzi doszło do władzy. Inni pozakładali własne firmy. A my nie możemy doczekać się wypłat”. Jeden z nich nie wyobrażał sobie, że powstanie tam coś nowego: „tu jest blisko kanał, blisko otwarte morze, innego wyjścia nie ma tylko budować statki non stop”.

Tego typu głosy nie pojawiają się w trakcie oficjalnych obchodów rocznicy „Solidarności”, ale pojawiły się na murze stoczni. Mural jest tym bardziej znaczący, że znajduje się w przestrzeni publicznej, przez co bezpośrednio oddziałuje na mieszkańców miasta. Codziennie oglądają go osoby przejeżdżające wzdłuż stoczni tramwajem, czy samochodem. Przechodnie zatrzymują się i czytają.

Mural Iwony Zając

Mural dokumentuje i upamiętnia, ale jest jednocześnie zaprzeczeniem idei konwencjonalnego pomnika, ze względu na swoją street-artową, nieoficjalną formę. Mówi się, że „pomnik zastępuje pamięć”, że jeśli stawia się czemuś pomnik to znaczy, że już można o tym zapomnieć. Na przekór takiemu myśleniu powstała idea antypomnika, który nie pozwala już tak obojętnie przejść obok siebie, namawia do podjęcia krytycznej refleksji, chce ingerować w otaczającą go rzeczywistość.

Na terenach stoczni powstaje już Młode Miasto, nowa dzielnica Gdańska. Developer zadeklarował przeniesienie (!) fragmentu muru z pracą Iwony w okolice mającej powstać ulicy Nowej Wałowej, która będzie główną arterią przecinającą Młode Miasto. Przedstawiciel developera - Tomasz Tromer - mówił nawet dla Gazety Wyborczej że, jest „to ważne dla historii i sztuki monumentalne dzieło, podobnie jak słynny mur w Berlinie”.

Akt przeniesienia muru Iwony w sam środek nowej dzielnicy sprawi, że stanie się on pomnikiem. Tym samym dołączy do lapidarium murów zgromadzonych na dawnych terenach stoczni, aby już można było (w końcu) zapomnieć po co powstał… Praca miała właśnie dlatego tak duże znaczenie, bo nie aspirowała do miana pomnika. Była zapisem ludzkich niepokojów, który intrygował, a jednocześnie w bardzo wdzięczny sposób wpisywał się w tkankę miasta. Biorąc pod uwagę fakt, że mural można w bardzo prosty sposób odtworzyć w innym miejscu (bo wykonuje się go z szablonów) - zaskakuje chęć przenoszenia części muru w inne miejsce…

r.p.

17 komentarzy:

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

Murales ma byc przesunięty i mam być dalej w mieście dokładnie tak jak poprzednio. Będzie sobie stał równolegle do drogi i zasłaniał parking. Dla mnie super jest to, że on zostanie przesuniety, że nie zniknie i że to będzie ten sam mur. Ja sie z nim na maksa zżyłam. Z jego grzybem, z tym że wszystko odpada i że musze go naprawiać co roku. Właśnie malowanie go na nowo było, by dla mnie bardziej plastikowe, bo on jest fajny ze swoją strukturą odpadaniem, z tym że ciągle pracuje. Pieniądze na jego remont chcę uzyskać od miasta pisząc wnioski o stypendia. Dotychczas naprawiałam go za swoje pieniądzę. Nigdy nie myślałm w takich kategoriach że przesunięcie to pomnik. Ja się po prostu cieszę, że uda mi się jego zachować. Gdyby mnie Anka z Polskiego Instytutu nie wsparła to bym nawet o niego nie walczyła, bo nie mam na to czasu. I wszyscy, by to olali. Potraktowali, by to na miękko. I ja to rozumiem. Bo nie takie rzeczy znikały z powierzchni ziemi.

palimpsest pisze...

Sporo racji w tym tekscie, ale i tak trzeba przyznac, ze lepiej, ze bedzie przesuniety niz mialby byc zniszczony. A przeciez demolka to to, czego sie spodziewalismy. Ale akcent sie przesuwa i to bardzo wazne, zeby mowic o tym, co to przesuniecie oznacza. Bo sens tej pracy bedzie inny.

Anonimowy pisze...

Aneto,

Nie sadze, ze przesuniecie muru jest lepszym pomyslem, niz jego zniszczenie. Jesli nowe tereny w stoczni maja przeobrazic sie w lapidarny skansen z murami, to moze postarac sie o kawalek chinskiego? Zgodze sie, ze sens tej pracy bedzie inny... Tego wlasnie sie boje...

Anonimowy pisze...

a mury runa.....

Anonimowy pisze...

Iwona! Dalczego nie chcesz wykonac muru od nowa, tylko po prostu w innym miejscu?

Anonimowy pisze...

Iwona nie chce wykonać od nowa bo się na maxa zżyła z murem i grzybem. :-)

Unknown pisze...

:-) To prawda. Zżyłam się z murem i z grzybem.

Anonimowy pisze...

:-)

Anonimowy pisze...

ciekawa jestem czy developer przestudiował wypowiedzi stoczniowców , a jeśli tak to co on na to?

Anonimowy pisze...

no co ty r. myslisz ze taki developer nie ma co robic tylko sobie spacerowac i czytac?

Anonimowy pisze...

obfotografować, wrzucić do sieci i wyburzyć, ustępując miejsca nowemu - miało być ulotnie, nie ma się teraz co wzbraniać.

Anonimowy pisze...

Mysle i mysle i chyba jednak udokumentowanie i zburzenie ma wiecej sensu. Inaczej to, co bylo mocne, spontaniczne i autentyczne zmieni sie w patetyczne. Iwona, lepiej uzgodnic, ze namalujesz cos nowego na nowych murach (bede np. przegrody dzwiekoszczelne czy jak je tam.). Kiedy robilismy Drogi do Wolnosci to gra murem Walesy byla juz komentarzem do wozenia kawalkow muru berlinskiego na rozne jarmarki. I do marketingowego ogrania tej sprawy przez Niemcow. Przesuniecie tego muru to gra statusem dziela sztuki, ktore ujmuje w szczegolny rodzaj cudzyslowu Twoje streetowe dzialania. ja wiem, ze to silne emocje. I ze zal. Ale jeszcze pomysl.

Anonimowy pisze...

Problem polega na tym ze ten mur to nalepsze co Iwona do tej pory zrobila. Stad rozumiem jej zal i jej silne emocje

Unknown pisze...

Tak to prawda, to są dla mnie duże emocje. W grudniu, gdy sie o tym dowiedziałam to pomyślałam sobie ok niech tak będzie, bo naprawdę nie mam na to czasu. Mam swoje nowe projekty i nie mam w zwyczaju obracać się za siebie. Dlatego maluję między innymi na murach i nie jest mi szkoda, gdy moje muralesy znikają.
W tym wypadku jest trochę inaczej. W tej pracy byłam czymś w rodzaju medium :-), wysłuchałam opowieści stoczniowcow i odbiłam je na murze. Chciałam żeby ich głos był widoczny i nie podłączałam tego pod żadne obchody i inne takie. To jest jedyny mur, który co roku odnawiam, bo uważam, że to jest ważne, by głos stoczniowców, ich prywatne historie
nadal istniały w miejscu publicznym. Dla mnie najprostszym sposobem, najczystszym jest przeniesienie tego muru w inne miejsce, ale też na terenie stoczni.I nie podłączanie go pod żadne instytucje tylko żeby dalej spełniał swoją funkcję jako mur (ma zasłaniać parking)i dlatego nie rozmawiam w tej sprawie z Muzeum Drogi do Wolności czy inną tego typu organizacją.
Wykorzystuję możliwość uratowania go i zachowania wypowiedzi stoczniowców i cieszę się, że wogóle taka jest. Chociaż naprawdę wolałabym sie skupić na swoim nowym projekcie Cudzoziemka :-), który teraz jest dla mnie nie mniej ważny, a jeszcze bardziej pracochłonny niż murales Stocznia.

aleksander wawrzyniak pisze...

a dlaczego ten mural powstał na pracy Pauliny Ołowskiej I Lucy Mckenzie ? Czemu nikt nie zadbał o zachowanie tamtego ? z całym szacunkiem dla Iwony, Paulina i Lucy to bardzo uznane artystki w renomowanych galeriach, a na to nikt nie zwrucił uwagi.
nie jestem tym oburzony, lecz zadziwniony.

Anonimowy pisze...

a co one wczesniej tam zrobily?