piątek, września 28, 2007

Transfotografia w Łaźni

Michael Ackerman
Ciało X porusz się z prędkością Y w kierunku punktu Z. Najpierw idzie miarowo - odmierzając krokami przebytą drogę, potem przyśpiesza, w końcu nabiera rozpędu, nie rejestruje mijanych krajobrazów. Po chwili zatrzymuje się, rozgląda. Znowu biegnie - dalej i dalej aż dociera do granic kraju. Napotyka na opór (faktyczny, mentalny?). Na styku państw, wszystko może być tylko zapowiedzią tego, co jest po drugiej stronie. Jeszcze krok i ciało-obiekt będzie w innym wymiarze. Czy rzeczywiście będzie to inny wymiar? Czy przemieszczenie fizyczne ciała faktycznie wiąże się z wkroczeniem w diametralnie inną społeczność i czy wytyczone granice są wystarczające, by odzwierciedlić odmienność/podobieństwo poszczególnych mieszkańców świata.

Pytania te nurtują organizatorów festiwalu Transfotografia, która porusza temat granic i ich przekraczania. Prace zaprezentowane w CSW Łaźnia są raczej próbą odpowiedzi na pytania o granice, niż odpowiedzią na nie. W koncepcji pominięty został istotny wątek tego, co na styku, co liminalne i nieokreślone. Choć , zdjęcia nie mają wyłącznie wartości estetycznej, to problem granicy, jej wytyczenia i przekroczenia, ginie przytłumiony atrakcyjnością fotografii z różnych państw. Mimo że, przedstawienia dotykają problemów wojny czy władzy, jak w przypadku prac „Korea Północna - Inna podróż”, to jednak pokrewieństwo tematyczne nie zaciera wrażenia kilkutorowej narracji. Punkty styczności między zdjęciami poszczególnych artystów, są słabe, dlatego koncepcja wystawy traci na ostrości. Obszary zainteresowań dzieł mają podobny zakres, ale nie wchodzą ze sobą w dialog. Każdy z czterech zaprezentowanych w CSW Łaźnia projektów opowiada własną historię, zamkniętą na pozostałe. Z tego względu można zarzucić wystawie przeglądowy charakter. Poza tym temat przekraczania został potraktowany bardzo dosłownie, co zaowocowało zestawieniem fotografii z poszczególnych krajów. Problem idei granic zanikł na rzecz przekroczenia geograficznego.

Leo Fabrizio, Bunkry
Mimo że koncepcja wystawy pozostaje niejasna, to dzieła udostępnione zwiedzającym, są bez wątpienia godne uwagi. Projektem, który uważam za atrakcyjny wizualnie są „Bunkry” Leo Fabrizia. Tworzą go fotografie szwajcarskich fortyfikacji, które powstały na skutek zainteresowania artysty budowlami obronnymi na tym terenie. Imponująca liczba bunkrów w Szwajcarii - najbardziej pokojowym kraju Europy, to dopiero pierwsze zaskoczenie. Kolejnym są zapewne teatralne formy kamuflażu: ukrywanie bunkrów za parawanami ”ceglanych ścian” czy „usypanych kamieni”. Nieodłączne elementy szwajcarskiego krajobrazu (domy, z okiennicami, skały, groty) przy bliższym poznaniu zdradzają swoje drugie oblicze.
Manuel Litran w swojej pracy „Czerwona strefa. 50 lat po bitwie pod Verdun”, podobnie jak Leo Fabrizio, proponuje niekonwencjonalne spojrzenie na zagadnienie wojny. Litran narzucił sobie postawę niemego świadka, który nie ingeruje w zastaną rzeczywistość. Konfrontuje widzów z tym, co pozostało: pociskami, bronią, hełmami, szczątkami ludzkiego ciała. Podmiotem mówiącym wydają się rzeczy-świadectwa. Zdjęcie-obraz stanowi czytelny komunikat, niewymagający komentarza. Subtelne spojrzenie na wojnę czy opowiadanie poprzez historię przedmiotów, to czynnik wyróżniający, ale ciężko stwierdzić na ile uzasadnia on wybór tego dzieła do „Transfotografii”.

Olivier Mirguet
Najbliższa idei wystawy wydaje się praca „Korea Północna- Inna Podróż” Oliviera Mirgueta. Składa się na nie zestaw fotografii wykonanych przez osobę z zewnątrz - z Zachodu, ale według norm narzuconych od wewnątrz - przez władze. Autor musiał posłużyć się ograniczonym typem przedstawień, nie tracąc przy tym swojej optyki i pozostając jednocześnie w zgodzie z władzami Korei. Widoczny jest tu ruch „od” i „do”- przejścia od mentalności Europejczyka do mentalności Koreańczyka. Nie jest to przejście łatwe, ponieważ zależy od postrzegania jednostkowego. Korea- państwo reżimu czy dobrobytu? Odpowiedź zależy w tym wypadku od patrzącego. Percepcja warunkowana jest nie tylko przez położenie geograficzne, ale także przez systemy polityczne i wszystko to, co określa granice ludzkiego myślenia. Zbiór fotografii Mirgueta można uznać za najbardziej „otwarty na przekraczanie granic”.
Blisko koncepcji wystawy jest również projekt Michaela Ackermana, który wychodzi naprzeciw idei przekraczania możliwości mediów. „Half Life” stanowi zapis onirycznej podróży poprzez wybrane miasta Ameryki, Polski, Francji, Włoch i Niemiec. Na pracę składa się slide show oraz dopowiadająca zdjęcia muzyka. Dźwięk jest w tym dziele równoprawnym czynnikiem twórczym, budującym nastrój i osadzającym poszczególne obrazy w kontekście.
Pod tym względem „Half Life” stanowi nawiązanie idei festiwalu, który tak naprawdę mógłby nie tylko odwoływać się do treści przedstawień, ale także do środków formalnych. To dobry pretekst do rozważań na temat mediów, granic ich możliwości oraz wzajemnym uzupełnianiu się wielu rodzajów działań artystycznych. Niestety jest to jedna z kwestii nie podjętych przez twórców koncepcji „Transfotografii”.

Michael Ackerman

Tekst: Agnieszka Nasierowska

Agnieszka Nasierowska (ur. 1986 w Warszawie) studentka Kolegium MISH na UW (Wiedza o Kulturze, Historia Sztuki, Wiedza o Teatrze). Zainteresowania : Teatr Tańca, japoński teatr nõ, dyskurs dotyczący ciała. Związana z Teatrem Wytwórnia.


Brak komentarzy: